"Big Brother 2". Łukasz stosuje groźby wobec Ani? "Mogę być nieobliczalny"

W domu Wielkiego Brata doszło do kolejnego spięcia między mieszkańcami. Tym razem nieprzyjemna sytuacja wywiązała się między Anią a Łukaszem. Uczestnicy często podkreślają, by przed kamerami zachowywać się przyzwoicie, ponieważ program oglądają również ich dzieci. Dlatego też Ania postanowiła upomnieć Łukasza, który jej zdaniem zapędził się jako dyktator, którym został na potrzeby zadania. Po jej słowach Łukasz wybuchnął. Ania uważa, że uczestnik jej grozi.

Big Brother 2”. Łukasz dyktatorem w domu Wielkiego Brata

W domu Wielkiego Brata trwa tydzień polityczny. Na początku tygodnia odbyły się wybory, w których konkurowali ze sobą Łukasz Stawicki i Anna Izvarina. Na stanowisko Małego Brata, czyli prawej ręki Wielkiego Brata, został wybrany Łukasz. Uczestnik wprowadził w domu dyktaturę. Ponieważ ze względu na swoją pozycję mógł liczyć na wiele przywilejów ze strony Wielkiego Brata, inni musieli się go bezwzględnie słuchać. Jednak w końcu domownicy przestali godzić się na rządy dyktatora. Zdecydowali się na rewolucję, którą Łukasz próbował zatrzymać.

„Big Brother 2”. Lud sprzeciwił się dyktatorowi

Kiedy w grupie wzmagały się nastroje rewolucyjne, Łukasz postanowił wygłosić orędzie i spróbować w ten sposób udobruchać resztę, by móc pozostać na swoim stanowisku. Jednak większość nadal chciała obalenia władzy dyktatorskiej. Ania zaczęła namawiać Łukasza, by stał się demokratą. Uczestniczka nie ukrywała, że obawia się o jego wizerunek, który jego ostatnie działania mogły nieco nadszarpnąć. „Nie przejmuj się za mnie, bo ja się tobą nie przejmuję” – stwierdził dyktator.

„Big Brother 2”. Zadanie wymknęło się spod kontroli?

W ramach zadania rozpoczęła się zawzięta dyskusja. Jednak z kolejnymi słowami zabrnęła ona na tyle daleko, że wykroczyła poza zabawę i przeniosła się na grunt prywatny. Kiedy uczestniczka chcąca obalić dyktaturę powiedziała Łukaszowi wprost, że w roli dyktatora najważniejsze są dla niego tylko „kasa i żarcie”, napięcie zaczęło sięgać zenitu. „Nie będę ci teraz mówił, ale po programie ci powiem wszystko” – zaczął Łukasz. Ania stwierdziła wówczas, że po programie nie będzie chciała już rozmawiać z „takim dyktatorem”. „Rzygnę tym wszystkim. Jak będę wychodził przez drzwi, to ci rzygnę” – usłyszała w odpowiedzi.

„Big Brother 2”. Ostre spięcie między Łukaszem i Anią

Ania nie spodziewała się najpewniej, że jej kolejne słowa wywołają prawdziwą burzę. „To jeszcze lepiej poprawi twój wizerunek. To jest bardzo męskie zachowanie. Rób przykład swojemu dziecku” – powiedziała, odnosząc się do jego wcześniejszej, dość osobliwej deklaracji. Te słowa oburzyły Dawida i Natalię, którzy stwierdzili, że Ania przesadziła. Wobec jej wypowiedzi nie pozostał obojętny również sam Łukasz. „Nie tykaj mojego syna. Bo ja wyjdę z tego programu zaraz…” – powiedział, uciekając od grupy.

Łukasz poszedł na molo, gdzie zaczął rozmawiać o zaistniałej sytuacji z Natalią i Kasią. Nie przestał przeżywać słów Ani. „Ja mogę być w tym momencie nieobliczalny. Sam się spakuję i wyjdę z tego domu, ale ona zobaczy, jakie będzie miała konsekwencje ode mnie” – mówił. Podczas późniejszej rozmowy z Malwiną stwierdził natomiast: „Jakby była facetem, toby w ryj dostała”. Kiedy natknął się na Anię, powiedział zaś: „Nie odzywaj się do mnie, bo jesteś gorsza niż Stalin. Jeżeli jeszcze raz tkniesz moją rodzinę, to zobaczysz”. Ania uznała słowa Łukasza za groźby.

Uczestnik przez długi czas nie mógł zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Nie przestawał się również odgrażać. W rozmowie z Sarą, Matuszem i Wasylem powiedział wprost, że byłby gotów ponieść konsekwencje w postaci karnego usunięcia z domu Wielkiego Brata. „Powiem uczciwie. Jeśli jeszcze raz ktoś się wypowie na temat mojego syna, nie gwarantuję za reakcję. Jeżeli ktoś chce mnie sprowokować – proszę bardzo. Konsekwencje wyjścia z programu dla mnie nie są złe. Gorsze będą konsekwencje, które wyciągnę wobec tej osoby, która jeszcze raz się wypowie na temat mojego syna. Ch… ją interesuje, jaki ja daję przykład mojemu synowi. I niech go nie tyka. (…) I niech nikt nie tyka mojego syna. (…) Mam w d… od dzisiaj dobro grupy” – grzmiał uczestnik.

Autor: Maria Staroń

Komentarze
Czytaj jeszcze: