- Natalia Przybysz opowiada o swoim podejściu do gotowania, które traktuje jako wyraz miłości i sposób na leczenie złamanego serca – szczególne miejsce zajmuje tu ramen.
- Artystka zdradza kulisy powstawania nowej płyty, podkreślając, jak chaos codzienności i inspiracje z życia rodzinnego wpływają na jej twórczość.
- W rozmowie pojawiają się refleksje o sile słów, magii muzyki, dziecięcej ciekawości oraz o tym, jak ważna jest autentyczność i obecność w relacjach.
Ramen na złamane serce i muzyka na życie – Natalia Przybysz w szczerej rozmowie
„Złamane serce wyleczy ci miska ramenu.” – tym cytatem Natalia Przybysz otwiera niezwykle osobistą rozmowę z Kariną Nicińską w RMF MAXX. Artystka, znana z wyjątkowej wrażliwości i autentyczności, zabiera słuchaczy w podróż przez świat smaków, dźwięków i codziennych inspiracji. To opowieść o tym, jak muzyka, rodzina i kuchnia splatają się w jej życiu, tworząc niepowtarzalną mozaikę emocji i doświadczeń.
Kuchnia jako język miłości
Natalia Przybysz nie kryje, że gotowanie to dla niej coś więcej niż codzienna czynność. „Myślę, że to jest bardzo też polskie, że jest to język miłości. Gotowanie. Kuchnia jest jednak najważniejszym miejscem.” – mówi artystka, wspominając rodzinne tradycje i anegdoty z dzieciństwa swoich dzieci. Jej córka przez lata wierzyła, że tata jest Włochem, a mama Japonką, bo w domu nieustannie królowały kluski i ryż.
Ramen – niepozorna zupa, stał się dla Natalii symbolem ukojenia i czułości. „Złamane serce wyleczy ci miska ramenu albo odłóż troski na bok, zanurz się w ciepłym bulionie” – cytuje japońskie powiedzenia, podkreślając, jak jedzenie potrafi leczyć nie tylko ciało, ale i duszę. To właśnie wokół ramenu powstała jej najnowsza piosenka, a gest podarowania komuś miski tej zupy urasta do rangi najwyższego wyrazu uczucia.
Magia codzienności i inspiracje z domu
Twórczość Natalii Przybysz jest głęboko zakorzeniona w codzienności. Inspiracje czerpie z małych gestów, rodzinnych obrazków i domowego chaosu. „Pierwszy był obrazek Anieli, gdzieś dziesięć lat temu narysowany dla mnie. I taki wyduśdany mi oddany... Ale po prostu mnie tak zauroczyła babcia żółwica, która je zupę i siedzi na taboreciku, że ją sobie powiesiłam na ścianie.” – wspomina artystka, opowiadając o genezie nowego singla.
W jej domu, na ścianach, wiszą fragmenty tekstów ukochanych piosenek, grafiki wyrwane z książek i dziecięce rysunki. To właśnie z tych drobiazgów rodzi się muzyka. „W między właśnie czasie po prostu powstają rzeczy.” – mówi o procesie twórczym, który często toczy się w chaosie, ale przynosi najpiękniejsze owoce.
Muzyka jako fala emocji
Natalia Przybysz porównuje muzykę do fali – nieustannie płynącej, zmiennej, pełnej wzlotów i upadków. „Ja też jestem totalnie falą i wodą i jakby przepływem. Także ja mam to, że to po prostu wszystko jest, wszystko się dzieje i wszystko cały czas fluktuuje.” – wyznaje. Artystka nie boi się mówić o trudnych emocjach, o ciemniejszych dolinach, które – jak przekonuje – są równie ważne jak radosne szczyty.
Wspomina swoje początki w Sistars, kiedy stawiała na wyłącznie pozytywne teksty, i przełom, jaki przyniosła płyta „Prąd” oraz inspiracja Janis Joplin. „Janis była sopranem i to takim, który podręcznikowo niszczyła wszystkimi możliwymi sposobami. (...) Ciarek się nie da oszukać i jak mamy ciarki, to dlatego prawdopodobnie, że ta osoba, która wykonuje muzykę, też możliwe, że je ma i współodczuwamy wszystko i te przyjemne rzeczy i te smutne rzeczy.”
Siła słów i obecności
Dla Natalii słowa mają ogromną moc. „Słowa są takim dla mnie składnikiem alchemicznym, nieodzownym piosenek. (...) Słowa są totalną mocą.” – podkreśla, przywołując inspiracje z rozmów z Mayą Angelou i własne doświadczenia. Ale równie ważna jest dla niej obecność – bycie z kimś, nawet w milczeniu, daje poczucie bliskości i bezpieczeństwa.
W relacjach rodzinnych i artystycznych Natalia ceni autentyczność, szczerość i czułość. To one, jej zdaniem, pozwalają przetrwać nawet największy chaos i odnaleźć harmonię w codzienności.
Nowa płyta – magia w prostocie
Przybysz zapowiada, że jej dziesiąta płyta będzie esencjonalna, skupiona na jakości, a nie ilości. „Ona będzie się składała z bardzo konkretnych składników, takich esencjonalnych. Także, tak, nie będę stawiała na ilość.” – mówi, podkreślając, że inspiracje czerpie z cykliczności życia i powtarzalności doświadczeń.
W pracy nad albumem towarzyszy jej nowy współproducent – Brian (Mulatte), który wnosi świeżość i energię do procesu twórczego. „Jestem po prostu w szoku, jak on tworzy, jak on szybko działa i jaki jest uroczy w tym wszystkim.”
Odwaga, autentyczność i dziecięca ciekawość
Natalia Przybysz nieustannie uczy się odwagi i bezkompromisowości – zarówno od współpracowników, jak i od własnych dzieci. „W procesie bycia w Męskim Graniu to się uczyłam od niego bycia bezkompromisowym. Ja jestem bardzo podatna na potrawy.” – przyznaje z uśmiechem.
Podkreśla, że muzyka to dla niej zabawa, a dziecięca ciekawość i radość z odkrywania nowych rzeczy są jej nieodłącznymi towarzyszami. „My muzycy zawsze będziemy bobasami.”
Magia głosu i duchy przeszłości
W rozmowie pojawia się także wątek duchowości i więzi z wielkimi postaciami muzyki. „Głos to duch i że odtwarzając nagrania, mamy jakiś dostęp do pola siłowego tych osób.” – mówi Natalia, wspominając Korę, Arethę Franklin czy Zbigniewa Wodeckiego. Śpiewanie ich piosenek to dla niej nie tylko artystyczne wyzwanie, ale i forma modlitwy.
Codzienność, koncerty i konkursy… naśladowania ptaków
Nie brakuje też anegdot z życia codziennego – od domowych nagrań chórków, przez koncerty w neogotyckiej katedrze w Bazylei, aż po udział w Ogólnopolskich Mistrzostwach w Naśladowaniu Ptaków. „Umiem naśladować pawia, ale paw nie jest polski i umiem naśladować takiego jednego ptaka, który mieszka w Indiach.”
Autor: Katarzyna Pajączek