Jej telefon komórkowy wpadł do toalety. Gdy próbowała go wyciągnąć, zakleszczyła się w publicznej latrynie [FOTO]

40-letnia turystka potrzebowała nietypowej pomocy. Lokalna straż pożarna z Brinnon (w stanie Waszyngton w USA) musiała wydostać ją z wychodka. Kobieta zakleszczyła się w otworze, kiedy próbowała uratować swój telefon komórkowy.

Telefon wpadł jej do wychodka. Turystka utknęła w dole latryny

Historię kobiety, która odwiedziła Olympic National Forest w zeszłym roku, opisał serwis The People. Jak przyznawali strażacy z jednostki w Brinnon, nigdy wcześniej nie mieli takiej akcji ratunkowej. Komendant lokalnej straży pożarnej, Tim Manly, powiedział dziennikarzom, że wiosną strażacy udali się na szczyt Mount Walker w  parku narodowym Olympic National Forest. Tam musieli pomóc kobiecie, która na dół głową wpadła do wychodka i utknęła.

Jak relacjonował przedstawiciel służb ratunkowych, w czasie korzystania z szaletu, z kieszeni spodni kobiety wysunął się telefon. Komórka wpadła do zbiornika latryny. Turystka próbowała ją odzyskać. By wyłowić sprzęt, rozebrała drewniane siedzisko i obudowę toalety.

Za wszelką cenę chciała chwycić telefon. Sięgając po niego, pomagała sobie smyczą dla psa, którą miała przy sobie. Ostatecznie komórka trafiła w jej ręce. Wtedy doszło do wypadku. Smycz wyślizgnęła się z dłoni turystki. 40-latka straciła równowagę i głową na dół wpadła do wychodka.

Strażacy wydobyli uwięzioną w szambie kobietę

Po 15-20 minutach próby wydostania się użyła swojego telefonu, aby zadzwonić pod numer 911 (numer alarmowy - przyp. red.) – opowiadał dziennikarzom Tim Manly. Strażacy ruszyli jej z odsieczą. Na szczęście kobietę sprawnie udało się wydostać z pułapki. Ratownicy umyli ją i oddali jej czysty mundur.

Zachęcaliśmy ją do wizyty u lekarza, bo przebywanie w odchodach nie jest najlepsze dla zdrowia, ale ona chciała jak najszybciej odejść

– napisał komendant straży w Brinnon w mediach społecznościowych.

Podziękowała ratownikom i kontynuowała podróż z powrotem do Kalifornii

– dodał.

 

Autor: Katarzyna Krzyżak-Litwińska

Komentarze
Czytaj jeszcze: