Od rozstania Julii Pietruchy i Iana Dowa minął już blisko rok. Od tamtej pory polska aktorka zdążyła ułożyć sobie życie na nowo i właśnie spodziewa się pierwszego dziecka z nowym partnerem. Mąż polskiej aktorki i piosenkarki wciąż wydaje się natomiast mocno przeżywać koniec ich związku. W maju ubiegłego roku oskarżał Pietruchę o kradzież jego dobytku i własności intelektualnej, gdy zaś do mediów dotarła informacja o ciąży aktorki – Dow zarzucił jej również zdrady.
„Mam świadomość, że Julia mnie zdradzała, ale czy właśnie z Mateuszem, tego nie wiem” – powiedział, odnosząc się do nowego partnera Pietruchy. „Nie zwróciła mi moich rzeczy, które u niej zostały po naszym rozstaniu. Wciąż nie uznaje ogromnego wkładu, jaki mam w jej płytę. Wciąż wierzę, ze załatwimy to polubownie. Słowo sąd brzmi okropnie i mam nadzieję, że nie będziemy musieli się tam spotkać” – mówił na początku tego roku w rozmowie z „Twoim Imperium”.
Julia Pietrucha długo nie komentowała głośnego konfliktu z mężem. „Bolało” – wyznała w „Zwierciadle”. „Myślę, że to zawsze boli, gdy ludzie nie potrafią się ze sobą dogadać i przenoszą osobiste sprawy na publiczne forum. Gdy przez długi czas są sobie bliscy, a potem nagle gdzieś to porozumienie znika” – mówi Pietrucha.
Aktorka i piosenkarka sugeruje, że oskarżenia Iana Dowa nie są prawdziwe. Dla Pietruchy to prywatna sprawa, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. „Nie komentowałam tego, co pisały media wtedy, i teraz też nie chcę się do tego odnosić. To jednak wciąż jest nasza prywatna sprawa i powinniśmy rozwiązać ją między sobą. To smutne, że tak się nie stało. Nie czuję, żebym miała się z czegokolwiek tłumaczyć, bo niczego nie zrobiłam” – powiedziała.
Autor: Maria Staroń