Kleszcze opanowały Polskę! Sprawdź, gdzie jest ich najwięcej

Sezon na kleszcze trwa w najlepsze, a eksperci alarmują: w tym roku niektóre regiony Polski doświadczają prawdziwej inwazji tych groźnych pajęczaków. Mazury, Mazowsze i Wielkopolska to miejsca, gdzie kleszcze sieją popłoch, a liczba zachorowań na boreliozę rośnie w zastraszającym tempie. Sprawdzamy, co sprzyja ich rozmnażaniu, gdzie można się na nie natknąć i jak chronić siebie oraz swoich bliskich.

fot. Shutterstock
fot. Shutterstock

Kleszcze nie rozkładają swoich sił równomiernie na mapie Polski. Jak podkreśla prof. Stanisław Ignatowicz, entomolog, są miejsca, gdzie ich liczebność jest wyraźnie niższa niż w poprzednich latach, ale są też regiony, gdzie pajęczaki te pojawiają się w zatrważających ilościach. Najbardziej zagrożone są tereny z uprawami łąkowymi, szczególnie te, które nie zostały jeszcze skoszone i porośnięte są krzewami. To właśnie tam, wśród wysokich traw i zakrzaczeń, kleszcze czują się jak ryby w wodzie.

W tym sezonie szczególnie niepokojąca sytuacja panuje na Mazurach, Mazowszu i w Wielkopolsce. To właśnie te regiony stały się epicentrum aktywności kleszczy, co potwierdzają zarówno naukowcy, jak i statystyki sanepidu. Z kolei mieszkańcy regionów przymorskich i przygórskich mogą odetchnąć z ulgą – tam kleszczy jest zdecydowanie mniej.

Borelioza – cichy wróg, który atakuje latem

Lato to czas, kiedy kleszcze są najbardziej aktywne, a liczba przypadków boreliozy rośnie lawinowo. Jak informuje Cyryla Staszewska, rzeczniczka prasowa poznańskiego sanepidu, tylko w pierwszej połowie lipca w Poznaniu zarejestrowano aż 288 nowych przypadków boreliozy, a od początku roku – 1012. To wyraźny sygnał, że problem narasta i nie można go lekceważyć.

Ukąszenie przez kleszcza jest zazwyczaj bezbolesne, przez co wiele osób nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Objawy, takie jak charakterystyczny rumień wędrujący, mogą pojawić się nawet do sześciu tygodni po ukąszeniu. To sprawia, że diagnoza często jest opóźniona, a nieleczona borelioza może prowadzić do poważnych powikłań neurologicznych i kardiologicznych.

Ekologiczne ogródki – raj nie tylko dla pszczół, ale i dla kleszczy

Zmieniające się trendy w aranżacji przydomowych ogródków również mają wpływ na wzrost liczby kleszczy w naszym otoczeniu. Jeszcze niedawno ogrody były niemal sterylne – krótko przycięta trawa, kwiaty głównie w donicach. Dziś, pod wpływem ekologicznych trendów, coraz częściej decydujemy się na nasadzenia krzewów i zakładanie kwietnych łąk. To świetna wiadomość dla pszczół, ale niestety także dla kleszczy, które zyskują w ten sposób idealne warunki do rozwoju.

Kleszcze coraz śmielej zbliżają się do ludzkich siedlisk, przenikając do przydomowych ogródków, gdzie mogą czyhać na swoje ofiary – zarówno ludzi, jak i zwierzęta domowe.

Zwierzęta domowe – nieświadomi roznosiciele pajęczaków

Nie tylko dzikie zwierzęta, ale także nasze domowe pupile mogą przyczyniać się do rozprzestrzeniania kleszczy. Koty, które coraz częściej korzystają z wolności i spędzają noce na dworze, wracają do domu nie tylko z upolowanymi myszkami czy ptakami, ale także z kleszczami. To sprawia, że nawet osoby, które nie wychodzą często do lasu czy na łąkę, mogą być narażone na kontakt z tymi groźnymi pajęczakami.

Jak się chronić przed kleszczami?

W obliczu rosnącej liczby kleszczy i przypadków boreliozy, warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach bezpieczeństwa:

  • Unikaj spacerów po wysokich trawach i zakrzaczonych terenach, szczególnie w okresie największej aktywności kleszczy.
  • Po powrocie do domu dokładnie obejrzyj ciało, zwracając szczególną uwagę na miejsca trudno dostępne.
  • Stosuj repelenty i odpowiednią odzież ochronną podczas wycieczek do lasu czy na łąkę.
  • Regularnie sprawdzaj swoje zwierzęta domowe pod kątem obecności kleszczy.

źródło: RMF MAXX, PAP

 

Oceń ten artykuł 0 0