Weekendowe statystyki, które przerażają
Szpitalne oddziały ratunkowe w polskich miastach przeżywają prawdziwe oblężenie w każdy weekend. Dr hab. Paweł Łęgosz, doświadczony lekarz, nie ukrywa frustracji: „Każdego dnia weekendu do szpitala trafia około 20 osób po wypadkach na hulajnogach i rowerach. To już nie jest margines – to codzienność”. Większość z tych przypadków to młodzi ludzie, którzy nie stosują się do podstawowych zasad bezpieczeństwa. Prędkość, brak kasku, a często także alkohol, to mieszanka wybuchowa, która kończy się dramatem na szpitalnym łóżku.
Prędkość, brawura i brak wyobraźni
Dr Łęgosz zwraca uwagę na rosnącą liczbę użytkowników hulajnóg elektrycznych, którzy nie respektują ograniczeń prędkości. „Jestem mijany przez kilkanaście hulajnóg dziennie, które pędzą znacznie szybciej niż dozwolone 20 km/h. To już nie są hulajnogi – to pociski na kółkach. Muszę walczyć o życie, jadąc na rowerze” – podkreśla lekarz. Jeszcze gorzej jest z rowerami elektrycznymi, szczególnie tymi używanymi przez dostawców jedzenia. „Żaden z nich nie ma kasku. Jeśli nie dbają o własne życie, niech chociaż noszą przy sobie oświadczenia o zgodzie na pobranie narządów – może w ten sposób komuś pomogą” – mówi z goryczą.
Tragiczne konsekwencje i dramaty rodzin
Lekarze codziennie spotykają się z dramatycznymi historiami. Najczęstsze obrażenia to ciężkie złamania, urazy głowy, twarzy i czaszki. „Ofiary zderzeń dwóch hulajnóg, hulajnogi z rowerem, wyścigów po ścieżkach rowerowych, a nawet przypadkowych rolkarzy, którzy wpadają pod koła – to nasza codzienność” – wylicza dr Łęgosz. Szczególnie niepokojące są wypadki z udziałem dzieci, które często poruszają się po ścieżkach rowerowych bez opieki dorosłych. „Rodzice jadą z przodu, a dziecko slalomem po całej ścieżce – to gotowy przepis na tragedię”.
Sezon dopiero się zaczyna – najgorsze przed nami
Bogdan Stelmach, szef Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego WUM, ostrzega: „To jeszcze nie szczyt sezonu. Największa fala wypadków nadejdzie na przełomie lipca i sierpnia, kiedy do Warszawy zjadą zagraniczni turyści”. Jak zauważa, problemem są szczególnie obcokrajowcy, którzy w swoich krajach nie mogą swobodnie korzystać z hulajnóg. „Przyjeżdżają do Warszawy, chcą się bawić, napić i skorzystać z zakazanego owocu. Efekt? Często lądują na SOR-ze z poważnymi urazami”.
Urazy, które zmieniają życie
Najczęstsze obrażenia to złamania, urazy twarzy i czaszki. „Hulajnoga to pojazd trudny do prowadzenia nawet na trzeźwo. Jeśli pędzi 40 km/h, a pasażer wypada z niej z tą prędkością, tylko szczęście decyduje, gdzie wyhamuje” – tłumaczy Stelmach. Niestety, większość użytkowników nie używa kasków. Co gorsza, wypadki często dotykają przypadkowych przechodniów – dzieci i seniorów, którzy stają się ofiarami brawury innych.
Dramatyczne historie z SOR-u
W pamięci lekarzy szczególnie zapadają dramatyczne przypadki. „Młoda para wracała po imprezie, oboje pod wpływem alkoholu, na jednej hulajnodze. To nie jest urządzenie do jazdy we dwoje, a już na pewno nie po alkoholu. Skończyło się złamaniami, uszkodzeniem kręgosłupa szyjnego u kobiety, złamaną ręką i nogą u mężczyzny” – wspomina Stelmach. Tego typu urazy wymagają skomplikowanego leczenia i długiej rehabilitacji, a pacjenci często przez wiele miesięcy nie są w stanie samodzielnie funkcjonować.
Czas na obowiązkowe ubezpieczenia?
Lekarze są zgodni: czas na zmiany. „Moim zdaniem użytkownicy hulajnóg i rowerów powinni być zobowiązani do wykupienia ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków” – postuluje szef SOR UCK WUM. Przykłady z innych krajów pokazują, że restrykcje przynoszą efekty. W Paryżu zakazano wypożyczania e-hulajnóg w centrum miasta, w Belgii ograniczono floty i wprowadzono zakaz wynajmu w wybranych gminach. Włochy zabroniły jazdy hulajnogami po chodnikach i ścieżkach rowerowych, a w Niemczech i Holandii obowiązują surowe wymogi homologacyjne.
Polska stoi przed poważnym wyzwaniem. Czy pójdziemy śladem innych europejskich miast i wprowadzimy restrykcje, czy pozwolimy, by liczba ofiar rosła z każdym weekendem? Jedno jest pewne – bez zdecydowanych działań, szpitalne oddziały ratunkowe będą pękać w szwach, a dramatyczne historie z udziałem hulajnóg i rowerów elektrycznych staną się jeszcze częstsze.
źródło: RMF MAXX, PAP





