Kulejący koń ciągnął wóz z turystami do Morskiego Oka. "Ból i cierpienie" [WIDEO]

Zaprzęgi konne na Podhalu wożą turystów m.in. do Morskiego Oka. Ten sposób transportu z Palenicy Białczańskiej do Polany Włosienica od lat wzbudza sporo kontrowersji. Ostatnio w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać, jak jedno ze zwierząt kuleje. Krótki film zbulwersował wielu internautów.

Kontrowersyjne bryczki w drodze do Morskiego Oka

Morskie Oko od lat cieszy się ogromną popularnością. Szlak przyciąga tysiące turystów, którzy asfaltowym szlakiem mogą dojść do jednego z najpiękniejszych jezior w Tatrach. Trasa to niemal 8 kilometrów w jedną stronę. Poza bajecznymi widokami w czasie wycieczki piesi turyści mogą oglądać również fasiągi.

Bryczki z końmi, które kursują od Palenicy Białczańskiej (990 m n.p.m.) do Polany Włosienica (1315 m n.p.m.), to dla jednych atrakcja, a dla innych wyjątkowo kontrowersyjny temat, który często powraca.

Kulawy koń ciągnął wóz z turystami

Ostatnio w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, które zbulwersowało wielu internautów. Organizacja ratujkonie.pl fundacji Viva opublikowała krótki film zarejestrowany przez jedną z turystek, która zauważyła, że zaprzęgnięty koń ciągnął powóz pod górę, kulejąc.

Kulawy koń musiał ciągnąć ludzi do Morskiego Oka – czytamy w opisie.

Przedstawiciele organizacji zgłosili incydent pracownikom Tatrzańskiego Parku Narodowego:

Zawnioskowaliśmy o pilne przebadanie konia, wycofanie konia z pracy, skierowanie go na leczenie oraz o zabezpieczenie materiałów dowodowych

W planach mają również złożenie zawiadomienia w prokuraturze o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad koniem poprzez zmuszanie go do pracy w stanie choroby, co doprowadziło do bólu i cierpienia.

Praca z kulawizną, bez względu na to kiedy i w jakich okolicznościach ta kulawizna postała, jest dla konia bardzo bolesna. A tu dodatkowo mamy do czynienia z pracą w ogromnym przeciążeniu, co ten ból i cierpienie z pewnością potęguje – powiedziała Anna Plaszczyk z Fundacji VIVA w rozmowie z  "Tygodnikiem Podhalańskim".

Czytaj także:

Autor: Katarzyna Solecka

Komentarze