Nie żyje Lil Bub. Słynna kotka odeszła po walce z chorobą

Lil Bub nie żyje. Kocia gwiazda internetu zmarła 1 grudnia 2019 roku po długiej walce z chorobą. O jej śmierci za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował właściciel. Lil Bub była obserwowana w sieci przez miliony osób z całego świata.

Lil Bub nie żyje

Lil Bub, popularna w mediach społecznościowych kotka, nie żyje. Zmarła 1 grudnia 2019 roku, a o jej śmierci poinformował Mike Bridavsky – właściciel zwierzęcia, który prowadził profile Lil Bub na Facebooku, Instagramie i YouTube. Fanpage kotki na Facebooku polubiły ponad 3 mln osób, na Instagramie miała zaś blisko 2,5 mln obserwujących. Lil Bub miała osiem lat i od urodzenia żyła z kilkoma  wadami genetycznymi.

„W niedzielę rano straciliśmy najczystszą, najmilszą i najbardziej magiczną siłę żyjącą na naszej planecie. Bub była radosna i pełna miłości, gdy w sobotę wieczorem leżała z nami w łóżku. Niespodziewanie odeszła spokojnie we śnie – napisał Mike Bridavsky na Instagramie.

Pożegnanie Lil Bub na Instagramie

Lil Bub przed śmiercią chorowała. Zmagała się z infekcją kości.

„Chociaż wiedzieliśmy o tym, nie spodziewaliśmy się, że odejdzie tak szybko i nagle, bez ostrzeżenia. Wierzę, że świadomie podjęła decyzję, by opuścić swoje niedomagające ciało, aby nasza rodzina nie musiała sama podejmować tak trudnej decyzji – wyznał właściciel kotki.

Nauczyła mnie wszystkiego, co wiem o bezwarunkowej miłości. (…) Stwierdzenie, że nasza rodzina jest zdewastowana, byłoby niedomówieniem” – dodał.

„Przede wszystkim Bub zmieniła świat ochrony zwierząt, zmieniła życie milionów ludzi na całym świecie. Dosłownie ocaliła tysiące żyć (zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych), dała początek pierwszemu narodowemu funduszowi dla zwierząt ze szczególnymi potrzebami, była przedmiotem przełomowych badań genetycznych i biologicznych, pomogła zebrać ponad 700 tys. dolarów dla potrzebujących zwierząt i szerzyła determinację, optymizm i wytrwałość” – wspomina właściciel Lil Bub w ostatnim pożegnaniu kotki.

Autor: Maria Staroń

Komentarze
Czytaj jeszcze: