Paulina Rzeźniczak jest w ciąży. Po raz pierwszy odsłoniła zaokrąglony brzuszek [WIDEO]

Paulina Rzeźniczak pokazała romantyczne nagranie, na którym w towarzystwie Kuby odsłania ciążowe krągłości. 30-latka po raz pierwszy zaprezentowała nagi brzuch. "Chcemy dzielić się naszym szczęściem" - pisze.

Jakub Rzeźniczak znów zostanie ojcem

W niedzielę Jakub Rzeźniczak i jego żona Paulina oficjalne ogłosili, że wkrótce zostaną rodzicami. O ciąży 30-latki poinformowali za pośrednictwem Instagrama, publikując tam wykonane na plaży fotografie, na których ona trzyma w ręce zdjęcia USG. Pozowali w dopasowanych czapkach z daszkiem – z napisami „mom” i „dad” (mama i tata – przyp. red.).

Dla Pauliny i Jakuba, którzy małżeństwem są od listopada 2022 roku, będzie to pierwsze wspólne dziecko. Wcześniej były reprezentant Polski w piłce nożnej w rozmowie z Żurnalistą ujawnił, że Paulina ma za sobą utratę ciąży. Piłkarz w trakcie poprzednich związków dwukrotnie zostawał ojcem. Z Eweliną Taraszkiewicz doczekał się córki Inez, Magdalena Stępień urodziła mu zaś syna Oliwiera, który niestety zmarł w lipcu 2022 roku po walce z nowotworem wątroby.

Paulina Rzeźniczak pokazała ciążowe krągłości

Wieści o ciąży Pauliny Rzeźniczak wywołały w sieci niemałe poruszenie. Kuba i jego żona mogli liczyć także na mnóstwo wspierających ich komentarzy. W odpowiedzi na nie Paulina zdecydowała się opublikować na Instagramie obszerny wpis. Opatrzyła go romantycznym nagraniem, na którym w objęciach męża po raz pierwszy prezentuje nagi ciążowy brzuch.

Dziękujemy wam bardzo za każde słowo, jest tego tyle, że nie jesteśmy w stanie odpisywać… Chcemy dzielić się naszym szczęściem i cieszymy się, że tak wielu z was nas wspiera. My tworzymy naszą historię, teraz do niej dołączy mały cud, nie możemy się doczekać żeby pokazać mu świat i dać bezgraniczną miłość

– wyznała 30-latka, na koniec zwracając się do swoich instagramowych obserwatorów z apelem:

Kochajcie się i wspierajcie każdego dnia, czasem nie jest łatwo, ale dobre dni przychodzą i warto na nie czekać

Autor: Maria Staroń

Komentarze
Czytaj jeszcze: