Porzucone pytony w Anglii. Znaleziono 5-metrowy okaz

Wyobraź sobie, że w drodze do pracy nagle dostrzegasz przy ulicy... pytona siatkowego o długości aż 5 metrów. Właśnie taka przygoda spotkała pewnego mieszkańca Lincolnshire we wschodniej Anglii. To już piąty taki przypadek w tym miesiącu. Brytyjskie służby są zaniepokojone i prowadzą dochodzenie, próbując ustalić, w jaki sposób te węże wydostały się na wolność. Obecność tak dużych gadów na Wyspach stanowi poważne zagrożenie.

Fot. Shutterstock

Pytony na wolności

Od miesiąca Anglia mierzy się z problemem, jakim są ogromne pytony na wolności. Do tej pory znaleziono cztery takie okazy, a gdy wydawało się, że sprawa jest zakończona, pojawił się piąty. Wąż przebywał w Twigmoor Woods, niedaleko Scunthorpe. Mierzył aż pięć metrów – tak duże stworzenia nie występują ani na Wyspach Brytyjskich, ani w Europie. Według informacji BBC, zwierzę zostało zauważone przez mieszkającego nieopodal mężczyznę – wąż leżał na poboczu drogi.

Mówiąc delikatnie, byliśmy zszokowani, ale też trochę przestraszeni, bo to nie jest coś, co widuje się na co dzień w tym kraju – mówił znalazca.

Władze są poważnie zaniepokojone, w końcu to piąty taki przypadek na przestrzeni kilku tygodni.
Pytonem zajął się ośrodek ratunkowy dla gadów RSG Reptiles, który postanowił nadać mu imię Dave. Założyciel, Rob Stokes, wyjaśnił, że zwierzę było w bardzo złym stanie zdrowia, wykazywało oznaki niedożywienia, niedowagi oraz infekcji dróg oddechowych. Wpływ na to ostatnio miały najpewniej zimne i wilgotne warunki, które nie są tymi, w jakich powinny przebywać tropikalne stworzenia. Ekspert zapewnił, że tego typu stworzenia, choć mogą budzić postrach, nie są agresywne w stosunku do ludzi. Są jednak zdolne do wyrządzenia krzywdy miejscowym zwierzętom.

Policja szuka sprawcy

Ze względu na podobieństwo Dave’a do wcześniej znalezionych okazów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że za całą sytuację odpowiada jedna osoba. Takie zachowanie nie dość, że jest nielegalne, to jest też po prostu okrutne wobec nich.

Te węże nie trafiły do tego samego lasu przez przypadek. Ktoś je porzucił – albo dlatego, że już ich nie chciał, albo nie mógł się nimi zająć – mówił Stokes.

Policja cały czas prowadzi śledztwo, które ma na celu ustalenie okoliczności wypuszczenia węży i odnalezienie osoby, która jest za to odpowiedzialna.

Źródło: timesofindia

Autor: Klaudia Dzięgiel

Komentarze
Czytaj jeszcze: