Robert Lewandowski opublikował zdjęcie ciężarnej Anny! Lewandowska jest w drugiej ciąży

Anna Lewandowska spodziewa się drugiego dziecka. Informację o jej ciąży przekazał sam Robert Lewandowski. Podczas środowego meczu Ligi Mistrzów wykonał wymowny gest, którym przed trzema laty ogłosił już pierwszą ciążę żony. Teraz piłkarz podzielił się wyjątkową fotografią. "Pierwsze zdjęcie naszej trójki" - podpisał unikatowy kadr.

Anna Lewandowska jest w drugiej ciąży

W środę wieczorem gruchnęła wiadomość o drugiej ciąży Anny Lewandowskiej. Radosne wieści postanowił przekazać światu Robert Lewandowski. Podczas meczu Ligi Mistrzów napastnik Bayernu Monachium po zdobytej bramce wsadził piłkę pod koszulkę i wsadził kciuk w usta. Ten sam gest wykonał przed trzema laty, gdy ogłaszał pierwszą ciążę żony. Informację o tym, że Lewandowscy wkrótce po raz drugi zostaną rodzicami, potwierdził nam ich management. Niedługo później para sportowców opublikowała w mediach społecznościowych potwierdzające domysły fanów futbolu wpisy.

„Dziękujemy wam, kochani, za tysiące gratulacji, wiadomości, komentarzy, telefonów. Nie mogliśmy zasnąć z tych emocji” – napisała na InstaStories sama Ania.

Robert Lewandowski pokazał zdjęcie ciężarnej żony

Już w środę Lewandowscy opublikowali na Instagramie pierwsze wpisy potwierdzające, że oczekują na przyjście na świat drugiego dziecka. „Dziecko w drodze” – podpisał wówczas udostępnioną w mediach społecznościowych fotografię Robert. Piłkarz, który wraz z żoną wychowuje już dwuipółletnią córkę Klarę, nie posiada się z radości. Po meczu Bayernu Monachium nie mógł się oprzeć, by nie opublikować kolejnej fotografii.

Lewandowski pokazał na Instagramie unikatowy kadr, uchwycony tuż po ogłoszeniu radosnej nowiny na meczu Bayernu Monachium. Napastnik niemieckiej drużyny pozuje z ciężarną żoną, trzymając ją w swoich objęciach. Ich ręce splatają się na brzuchu Anny. „Pierwsze zdjęcie naszej trójki” – podpisał wyjątkową fotografię. „Klara już śpi” – dodał, nie zapominając o ich ukochanej, dwuipółletniej córeczce.

Autor: Maria Staroń

Komentarze
Czytaj jeszcze: