Sylwia Grzeszczak układa sobie życie po rozstaniu. Znalazła nową "miłość" [WIDEO]

Sylwia Grzeszczak niecałe dwa tygodnie temu oficjalnie potwierdziła rozstanie z Marcinem "Liberem" Piotrowskim. Odnaleźć się w nowej życiowej sytuacji wokalistce pomaga odkryta niedawno "miłość". 34-latka pokazała nagranie.

Sylwia Grzeszczak i Liber nie są już razem

Sylwia Grzeszczak i Marcin „Liber” Piotrowski niedawno dość niespodziewanie poinformowali fanów o zakończeniu swojego wieloletniego związku. Wokalistka i raper, którzy małżeństwem byli od 2014 roku, 20 września opublikowali w mediach społecznościowych wspólne oświadczenie i ujawnili, że razem nie są od dłuższego czasu.

Decyzję o rozstaniu podjęliśmy już jakiś czas temu. Przyjaźnimy i szanujemy się! Nadal pomagamy sobie w pracy i wychodzimy wspólnie na scenę, tak jak to miało ostatnio miejsce podczas festiwalu w Sopocie! Przeżyliśmy razem wiele szczęśliwych lat

– zapewnili.

W dalszej części komunikatu 34-latka i 42-latek podkreślili, że zależy im na pozostaniu w dobrych relacjach przede wszystkim ze względu na córkę Bognę, która w grudniu będzie kończyć 8 lat.

Jesteśmy rodzicami, mamy najwspanialszy skarb w życiu! Ukochaną i najważniejszą dla nas Bognę. To dla niej chcemy być najlepszą wersją siebie

– zadeklarowali.

Sylwia Grzeszczak znalazła nową pasję

Rozstanie nigdy nie jest łatwym doświadczeniem. Jak się jednak okazuje, Sylwia Grzeszczak znalazła coś, co pomaga jej przejść przez ten trudny okres. Artystka jakiś czas temu odkryła nową pasję – lotnictwo. 34-latka przyznaje, że ta miłość najwyraźniej była jej pisana.

Tata – mechanik samolotowy. Tata taty – mechanik samolotowy. Brat chciał być pilotem – ja też!

– przyznała w jednym z instagramowych wpisów.

Grzeszczak nie ukrywa, że spełnieniem jej marzeń będzie zrobienie kursu i licencji pilota. W ostatniej rozmowie z „Vivą” zdradziła, że choć jej przygoda z lataniem nie trwa długo, to do samolotów ciągnęło ją od zawsze.

Zaczęłam latać dosłownie kilka tygodni temu. Wydaje mi się, że zawsze było mi to potrzebne. Kiedy byłam jeszcze mała, a leciał samolot w kierunku naszego bloku, bo mieszkaliśmy blisko lotniska, zawsze wymawiałam jakieś życzenie. Widząc już z daleka świecącą się lampkę samolotu, prosiłam Boga, żeby ten samolot mnie zabrał i spełnił moje marzenia

– wyznała.

Autor: Maria Staroń

Komentarze
Czytaj jeszcze: