Turcja. Kupił ślinę chorego na COVID-19, chciał nią zabić swojego szefa

Pracownik salonu sprzedaży samochodów z Turcji został oskarżony o usiłowanie zabójstwa swojego pracodawcy. Mężczyzna kupił ślinę osoby chorej na COVID-19 i dodał ją do napoju, który wręczył szefowi. Wcześniej pracownik został przyłapany na kradzieży pieniędzy.

Usiłował zabić szefa śliną z COVID-19

Do bardzo nietypowej próby zabójstwa doszło w Turcji. Ramazan Cimen, pracownik jednego z salonów samochodowych, postanowił uśmiercić swojego pracodawcę, Ibrahima Unverdiego. Jak donosi brytyjski "The Sun" mężczyzna kupił ślinę pacjenta chorego na Covid-19 za 500 lir tureckich, czyli ok. 260 zł. Następnie dodał ją do napoju, który podał szefowi. Ibrahim Unverdi został jednak ostrzeżony przez innego pracownika i nie wypił płynu.  

Próbował dodać ją do mojego napoju. Dowiedziałem się o tym od jednego z moich pracowników. Po raz pierwszy słyszę o tak dziwnej technice zabijania. Dzięki Bogu nie zachorowałem 

- opowiedział Unverdi

Właściciel salonu samochodowego w Adanie od razu złożył zawiadomienie na policji. Została mu także przydzielona ochrona. Od kiedy szczegóły tego zdarzenia dostały się do mediów, były pracownik przesyła Unverdiemu listy z pogróżkami, w których twierdzi, że następnym razem zamierza strzelić mu w głowie. Ramazan Cimen został oskarżony o usiłowanie zabójstwa i kierowanie gróźb karalnych, obecnie jest poszukiwany przez policję. 

Chciał zabić, aby ukryć kradzież?

Ramazan Cimen pracował w tym salonie przez trzy lata. Skąd więc pomysł, aby otruć swojego szefa? Najprawdopodobniej mężczyzna próbował w ten sposób ukryć kradzież, na której został niedawno przyłapany. Po jednej z transakcji miał on przywłaszczyć sobie ok. 113 tysięcy zł po to, aby móc spłacić swoje długi.

Rankiem w dniu incydentu zadzwoniłem do niego w sprawie sprzedaży samochodu. Dałem mu 215 tys. lir tureckich (ok. 113 tys. zł). Powiedziałem, żeby zabrał pieniądze do biura. Miał nawet klucz do mojego sejfu, całkowicie mu ufałem

- opowiadał były pracodawca Cimena

 

Autor: Konrad Lubaszewski

Komentarze
Czytaj jeszcze: