Wagonik jednej z ekstremalnych kolejek górskich  zatrzymał się w połowie trasy. Pasażerowie musieli zejść z konstrukcji na własnych nogach [FOTO]

To już druga awaria ekstremalnej kolejki górskiej "The Big One" w Blackpool (Wielka Brytania) w ciągu dwóch tygodni. Uwięzieni pasażerowie musieli samodzielnie opuścić wagonik i zejść z konstrukcji.

Wagonik utknął, pasażerowie musieli zejść na własnych nogach

Kolejka górska „The Big One” w Blackpool, wcześniej znana jako „Pepsi Max Big One”, to jeden z największych, najszybszych i najbardziej przerażających rollercoasterów w Europie. Atrakcja dedykowana jest osobom lubiącym ekstremalne doświadczenia.

Chyba jednak nawet osoby ceniące dreszczyk emocji i wyrzut adrenaliny, nie spodziewały się takich wrażeń. Pasażerowie jadący kolejką „The Big One” w pewnym momencie zmuszeni zostali opuszczenia swoich siedzeń. Następnie zeszli ze stalowego rusztowania na własnych nogach. To już drugi przypadek w ciągu dwóch tygodni, kiedy wagoniki z powodów technicznych zatrzymały się w połowie trasy.

Na zdjęciach, które trafiły do sieci, widać, jak pasażerowie opuszczają rollercoaster i schodzą ogromnej metalowej konstrukcji wzdłuż toru, po którym na co dzień porusza się kolejka.

Atrakcja została zamknięta

Cytowany przez The Mirror rzecznik parku rozrywki Blackpool Pleasure Beach w powiedział, że tuż po niedzielnej awarii kolejka „The Big One” została zamknięta. Nie wiadomo, jak długo atrakcja będzie nieczynna.

Brytyjskie media przywołują relację jednego ze świadków.

Dopiero po godzinie 15:00 zobaczyliśmy, że wagonik utknął. Ciągle stał na torach, a ludzie sami musieli zejść z metalowej konstrukcji. Na szczęście ja i moja partnerka wcześniej skorzystaliśmy z tej atrakcji

– wyjawił mężczyzna.

Do poprzedniej awarii „The Big One” doszło 11 kwietnia. Wówczas zatrzymanie wagoników tłumaczono załamaniem pogody. Siedzący w ich wnętrzu ludzie zostali wyciągnięci i wyprowadzeni przez obsługę. Przerażeni pasażerowie musieli pokonać kilkadziesiąt metrów metalowych schodów w towarzystwie podmuchów silnego wiatru.

Autor: Katarzyna Krzyżak-Litwińska

Komentarze
Czytaj jeszcze: