Wersow w ogniu krytyki po zakupach. "Trzeba było logo kupić"

Internauci nie mają zamiaru zapomnieć Wersow afery związanej z plagiatem grafiki i na każdym kroku przypominają jej o konieczności wykupienia licencji. W ostatnim filmie influencerka wybrała się na zakupy i kupowała produkty w kolejności alfabetycznej. Na komentarze przypominające o niewyjaśnionej sprawie nie trzeba było czekać długo: "Na literę 'L' trzeba było kupić logo" - czytamy w sekcji komentarzy.

Wersow odpowiedziała na zarzuty Wardęgi

O tej aferze było głośno już jakiś czas temu. Sylwester Wardęga oskarżył Weronikę Sowę o splagiatowanie grafiki francuskiego artysty i pokazał na to dowody, co przysporzyło Ekipie Friza niemałych problemów. Nagłośnienie sprawy spowodowało, że Ekipa po raz pierwszy odniosła się do zarzutów krążących wokół grupy w Internecie. Wersow w filmie pt. „Pogadajmy” tłumaczyła, że nie wiedziała o konieczności zakupu licencji i jednocześnie w swoich instagramowych relacjach zagwarantowała zrekompensowanie strat francuskiemu grafikowi.

Czy tak się stało? Pomimo obietnic dotyczących informowania fanów o każdym kroku w sprawie plagiatu Wersow przez długi czas milczała. Po kolejnym filmie Sylwestra Wardęgi, w którym ponownie wrócił do afery, Weronika Sowa zdecydowała się na wydanie krótkiego oświadczenia. Poinformowała w nim, że dalszym ciągu rozwiązuje zaistniałą sytuację, ale za radą prawników nie odnosiła się publicznie do dramy.

Nie jest prawdą, że, jak twierdzi Sylwester, "nie dotrzymałam danego słowa" i nie podjęłam żadnych działań w celu rozwiązania sprawy praw do logo sowy. Niezależnie od działań, które podjęłam wcześniej we własnym zakresie, poprosiłam o pomoc jedną z wiodących krakowskich kancelarii prawnych, która w moim imieniu zajęła się sprawą. […] Za radą prawników nie chciałam komentować jej do czasu wyjaśnienia, jednak po ukazaniu się dzisiejszego filmu Sylwestra i zawartych w nim nieścisłości, po prostu nie mogłam zostawić tego bez odpowiedzi. Wciąż pracujemy nad rozwiązaniem całej sytuacji!

– przekazała w instagramowej relacji.

Internauci nie zapominają. "Trzeba było kupić logo"

Jak się okazuje, internauci wciąż nie są w stanie zapomnieć Wersow splagiatowania logotypu od francuskiego artysty i przypominają jej o tym na każdym kroku. Dowodem na to jest najnowszy film influencerki pt. „KUPUJE RZECZY NA KAŻDĄ LITERĘ ALFABETU!”.

Weronika Sowa wybrała się na zakupy i zgodnie z tytułem filmu kupowała produkty w kolejności alfabetycznej. Jak można się domyśleć, największe emocje wśród fanów Ekipy wywołał przedmiot kupiony na literę ‘L’. Influencerka w ramach wyzwania kupiła… lustro. Zakup natychmiast spotkał się z zainteresowaniem internautów, którzy wymownie zasugerowali, co Weronika powinna była kupić na literę ‘L’.

Na literę ‘L’ trzeba było logo kupić

Potrzebujemy drugą część tego materiału, gdzie na ‘L’ będzie „licencja”

Na ‘L’ lepiej było kupić logo

Myślałam, że na ‘L’ będzie licencja loga sowy

– przeczytaliśmy w sekcji komentarzy.

Aferę związaną ze splagiatowaniem grafiki sowy odczuwa nie tylko Wersow, ale także jej narzeczony i twórca Ekipy, Friz. Jakiś czas temu Karol Wiśniewski poprosił swoich fanów na Twitterze o polecenie jakiejś ciekawej książki. Na kąśliwe sugestie internautów i w tym przypadku nie trzeba było czekać długo, bo często w ich propozycjach pojawiało się… prawo autorskie.

Wydaje się, że do czasu całkowitego wyjaśnienia dramy związanej z plagiatem influencerka nadal będzie musiała mierzyć się z tego typu uszczypliwościami. Przypomnijmy, że kanał Weroniki Sowy w serwisie YouTube przyciąga obecnie uwagę prawie 2,2 mln subskrybentów.

Autor: Hubert Wiączkowski

Komentarze
Czytaj jeszcze: