Żeby zapłacić za lifting, sprzedała dom. Żyje w samochodzie. Jak wygląda? [WIDEO]

Lifting i inne zabiegi odmładzające kosztują sporo. Przekonała się o tym pewna Amerykanka. By móc zapłacić za wymarzoną operację plastyczną, musiała sprzedać dom. Dziś mieszka w samochodzie i cieszy się gładką twarzą.

Uzależniona od zabiegów kobieta sprzedała dom, by mieć na operację twarzy

Amerykanka Kelly Beasley od dawna była uzależniona od poprawiania urody. Jak informował portal Daily Mail, kobieta miała zaledwie 20 lat, kiedy pierwszy raz zdecydowała się na botoks. Przez lata regularnie poddawała się zabiegom wypełniającym na bazie kwasu hialuronowego. Po trzydziestu latach intensywnego „ostrzykiwania” mieszkanka miasta z Marana w Arizonie uznała, że potrzebne jest jej operacyjne odmłodzenie. Jak przyznała w rozmowie z brytyjskim portalem, mając prawie 50 lat, podjęła decyzję o liftingu.

@portalotempo

A norte-americana Kelly Beasley, de 50 anos, viralizou nas redes sociais após compartilhar o desejo de realizar #procedimentos #estéticos para “voltar aos 30”. Click no link e saiba mais

Kobieta zaczęła interesować się klinikami, które oferowały taki zabieg. Kiedy dowiedziała się, ile kosztuje operacyjne naciągnięcie skóry, była w szoku. Okazało się, że różni chirurdzy plastyczni za tego typu operację inkasują od 50 tys. do 60 tys. dolarów (od 200 tys. zł do 241 tys. zł). Dla Kelly Beasley była to suma znacznie przekraczająca jej oszczędności. Postanowiła szukać tańszego rozwiązania. W sieci znalazła ogłoszenie placówki z Meksyku. Tam zabieg wyceniono na około 13 tys. dolarów (około 51 tys. złotych). Choć Amerykanka początkowo nie była przekonana, w końcu zdecydowała się na wyjazd do szpitala w Tijuanie. By mieć pieniądze na odmłodzenie, sprzedała swój dom.

Nie żałuje decyzji. Mieszka w przyczepie

W Meksyku pani Beasley przeprowadzono kompleksowy zabieg. Jak wyjawiła dziennikarzom Daily Mail, nie skończyło się na samym liftingu. Kobiecie przeszczepiono jej własny tłuszcz do ust i policzków oraz w rejon doliny łez.

Nie było żadnego bólu. Jedyne co odczuwałam to dyskomfort. Przez dwa tygodnie nosiłam specjalną opaskę na twarz

— mówiła.

Równie dobrze mieszkanka Marany wspomina okres rekonwalescencji, który upłynął jej w malowniczym Meksyku. W mediach społecznościowych chętnie pokazuje efekty operacji. Podkreśla, że nie żałuje decyzji. Zamiast domu ma teraz przyczepę kempingową. Kupiła również furgonetkę i podróżuje po całym kraju.  

Mateusz Damięcki przypadkiem rozpętał awanturę na planie. Mogło skończyć się odgryzionym nosem!
Mateusz Damięcki wyjawił, że nawet na planie tak wzruszającego filmu jak "O psie, który jeździł koleją", może być nerwowo. Grając jedną ze scen, aktor przypadkiem sprowokował partnerującego mu owczarka. Omal nie doszło do...

Oceń ten artykuł 0 0