Złodziej wyprowadził dwa białe kangury za ogony. Zuchwała kradzież w Bielsku-Białej

Dwa białe kangury były atrakcją stajni Mirowo w Bielsku-Białej. Złodziej ukradł je w nocy, wyprowadzając za ogony. Właścicielka wyznaczyła nagrodę za pomoc w ich odnalezieniu. Sprawa została zgłoszona na policję.

Złodziej wyprowadził kangury za ogony...

Pod osłoną nocy skradziono dwa białe kangury z bielskiej stajni Mirowo. Właścicielka przyznaje, że złodziej był profesjonalnie przygotowany do akcji - nie potrzebował latarki, dokładnie wiedział, jak dostać się do zwierząt i w jaki sposób z nimi postępować. Wyznaczono nagrodę za pomoc w ich odnalezieniu.

Stajnia Mirowo przy ul. Kryształowej w Bielsku-Białej to miejsce niezwykle popularne w okolicy. Do tej pory odwiedzający mogli nie tylko uczuć się jazdy konnej – atrakcją były również alpaki czy dwa białe kangury – ojciec i syn. Niestety, w pierwszym tygodniu maja skradziono zwierzęta.

W nocy z 5 na 6 maja złodziej zakradł się do zagrody niedługo przed północą. Nie zapalając latarki przeciął siatkę w ogrodzeniu stajni, wyprowadził jednego kangura za ogon, a chwilę później następnego. Właścicielka zwraca uwagę na fakt, że osoba, która uprowadziła zwierzęta doskonale wiedziała, jak z nimi postępować, potrafiła w odpowiedni sposób je wyprowadzić, posiadała specjalną siatkę na zwierzęta. Miała również świetne rozeznanie w terenie.

„To płochliwe zwierzęta, a przy tym dość duże i ciężkie – nawet mnie byłoby trudno tak je podejść i tak łatwo wyprowadzić” – zauważa właścicielka stajni. Kangury następnie przeprowadzono w okolice pobliskiego mostu, gdzie prawdopodobnie czekał już samochód.

Kradzież na zamówienie? Sprawa trafiła na policję

Zabezpieczyliśmy monitoring, sprawą zajmuje się IV Komisariat Policji - mówi Roman Szybiak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej

Straty oszacowano na 10 000 zł. Dla opiekunów zwierząt najważniejsze jest, by nic im się nie stało. Właścicielka stajni przyznaje, że nie chodzi o pieniądze, ale o bezpieczeństwo i zdrowie białych ulubieńców:

Kangury tu się urodziły i wychowały. Tu był ich dom. Były to samce – 6-letni i jego syn. Przypuszczam, że była to kradzież na zamówienie. Mam nadzieję, że naszych kangurów nie udało się wywieźć z kraju. Że ktoś zwróci na nie uwagę, gdy pojawią się w nowym miejscu, bo to przecież niecodzienny widok – dodaje z nadzieją

Autor: Katarzyna Solecka

Komentarze