Justin Timberlake na Super Bowl Halftime Show 2018: "niewarta zapamiętania, ale krzykliwa mieszanka przebojów"

Justin Timberlake był gwiazdą ostatniego Super Bowl Halftime Show 2018 w Minneapolis! Mimo, że zdania na temat tego występu są podzielone i poza zachwytami pojawiają się też mocne słowa krytyki, trzeba przyznać, że zorganizowany przez Timberlake’a minikoncert robi wrażenie.

 

A post shared by Justin Timberlake (@justintimberlake) on

Podczas przerwy w 52. finale amerykańskiej ligi NFL, gdzie o puchar walczyli Philadelphia Eagles i New England Patriots mogliśmy usłyszeć największe hity JT. Podczas 14-minutowego show mogliśmy usłyszeć: „Rock your body”, „Señorita”, „SexyBack”, „My Love”, „Cry Me a River”, „Suit & Tie”, „Til the End of Time/I would die 4 You”, „Mirror” czy „Can't Stop the Feeling”. Przy "Til the End of Time/I would die 4 You" Justin Timberlake złożył hołd zmarłemu Prince’owi. JT swój występ zaczął w kulisach śpiewając singiel „Filthy” ze swojej najnowszej płyty „Man of the Woods”.

Skąd negatywne reakcje? Krytycy zarzucają artyście, że w jego występie nie było niczego zachwycającego, był raczej „poprawny”. Brytyjski The Guardian również nazywa muzyczną przerwę „niewartą zapamiętania, ale krzykliwą mieszanką przebojów”.

Czy było aż tak źle? Oceńcie sami:

Autor: Katarzyna Solecka

Komentarze
Czytaj jeszcze: