Tak obchodzi się pogrzeby w Azji... Celebracja, kremacja, radość i reinkarnacja

Obrządki pogrzebowe na całym świecie bardzo się różnią. Nawet w Europie są praktykowane rozmaite tradycje związane z pochówkami zmarłych. W jaki sposób wyglądają obchody uroczystości pogrzebowych w hinduizmie i buddyzmie? A także, w jakie życie po śmierci wierzą mieszkańcy Indii i Tajlandii…?

Jak wygląda hinduski pogrzeb w Indiach?

Według hindusów, śmierć ciała jest tylko przejściem duszy do następnego wcielania. Kres ludzkiego życia, stanowi powód do radości. Wyznawcy hinduizmu kremują ciała swoich bliskich. Bowiem wierzą, że dusza zmarłego nie może wydostać się z ciała, dopóki ono istnieje. Zatem spopielenie zwłok jest koniecznością i jednocześnie uwolnieniem duszy, która przechodzi reinkarnację. W kremacji uczestniczą jedynie mężczyźni. To oni układają ciało na ozdobionym kwiatami stosie drewna. Najstarszy syn zmarłego – lub najbliższy, męski krewny – podpala stos. Procesowi spalenia zwłok towarzyszą: modlitwy, odczytywanie fragmentów ksiąg i śpiewy. Popioły wrzucane są do rzeki, najczęściej Gangesu. A uświęcona woda ma zagwarantować zmarłemu odrodzenie w lepszym wcieleniu.

Radość w buddyjskim stylu – pogrzeb w Tajlandii

Według buddyjskiej filozofii pogrzeb, to radosny moment. Buddyści uważają, że zmarły w następnym wcieleniu będzie bliżej nirwany, czyli osiągnięcia stanu błogiego szczęścia. Wśród żałobników panuje biesiadna atmosfera, a obowiązująca kolorystyka strojów, to biel lub czerń. Procesja żałobna składa się z kobiet i mężczyzn. Uczestnicy pogrzebu – w zależności od płci zmarłego, ciągną dużą platformę, na której umieszczona jest czerwono–złota skrzynia, zawierająca zwłoki. Zwykle – dla Tajów – uroczystość pogrzebowa kończy się w chwili, w której trumnę okalają płomienie ognia. Dopiero następnego dnia, prochy zostają zebrane do urny. Naczynie ze szczątkami przechowuje rodzina w swoim domu lub w lokalnej chedi – strzelistej budowli sakralnej, która symbolizuje oświecony stan Buddy.

Czytaj też:

Autor: Zuzanna Bartus

Komentarze
Czytaj jeszcze: