Tyson Fury w szokującym wyznaniu. Bokserski mistrz świata pije tylko piwo. "Nic nie jem, kalorie dostarczam za pomocą alkoholu"

Kibice boksu na całym świecie nie mogą doczekać się walki Tyson Fury - Anthony Joshua. "Gypsy King" przyznał, że zawiesił przygotowania do pojedynku i wznowi je, dopiero gdy pozna dokładną datę starcia. Mistrz federacji WBC w wadze ciężkiej przyznał także, że niemal nic nie je, a kalorie uzupełnia, pijąc nawet kilkanaście kufli piwa dziennie.

Tyson Fury nie trenuje i pije tylko piwo

Tyson Fury, mistrz federacji WBC w wadze ciężkiej, ostatni pojedynek stoczył w lutym 2020 roku, gdy przez techniczny nokaut pokonał Deontaya Wildera. Od tego czasu obóz 32-latka prowadzi negocjacje z Anthonym Joshuą, mistrzem federacji IBF, WBA, WBO oraz IBO. Media spekulują, że niedługo promotorzy obu pięściarzy dojdą do porozumienia i walka, na którą czekają kibice boksu na całym świecie, odbędzie się w czerwcu, lub lipcu. 

"Gypsy King" ma jednak już dość czekania na kolejny pojedynek. Tyson Fury w wywiadzie dla kanału "Behind the Gloves" wyznał, że zawiesił treningi. Stwierdził, że nie śledzi mediów i na razie nie słyszał o żadnej konkretnej dacie walki. Zaszokował także wyznaniem, że prawie nic nie je. Kalorie, które dostarcza do swojego organizmu pochodzą niemal wyłącznie z alkoholu.

Przestałem trenować. Wypijam teraz po 8-12 piw dziennie, jedno w ciągu minuty. Nie jem, więc dostarczam kalorie przez alkohol. I to w zasadzie wszystko. Nie mam nic do roboty. Ciągle trenowałem, ale nic nie posuwało się do przodu. Dlatego teraz nic nie robię. Po prostu się relaksuję. To promotorzy muszą do tego doprowadzić, ja jestem tylko pięściarzem. Nic do mnie nie dociera, bo nie ma mnie w mediach społecznościowych. Nie słyszałem o żadnej konkretnej dacie 

- zdradził

Demony przeszłości powróciły?

Tyson Fury jest bezsprzecznie jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w świecie boksu. Pięściarz w przeszłości zmagał się z silną depresją, a także uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Niedawne wypowiedzi niepokoją kibiców, którzy obawiają się, czy Fury nie wpadnie w wir nałogów i czy będzie gotowy do walki z Joshuą. 

32-latek przyznał, że na razie nie zaprząta sobie głowy nadchodzącym pojedynkiem. Przyznał, że kilkukrotnie w swoim życiu przeżywał sytuację, kiedy przygotowywał się do walki, do której ostatecznie nie dochodziło. Wyznał, że w takich przypadkach bardzo źle znosił  to psychicznie i teraz nie zamierza powtórzyć tego błędu. 

Nie mam zamiaru się na tym koncentrować, bo w przeszłości padłem już ofiarą takiego podejścia. Do walki ostatecznie nie doszło, a ja miałem ciężką depresję i czułem się tak, jakbym każdego dnia się zabijał. Dlatego nie będę mówił, że ta walka odbędzie się w maju, czerwcu, sierpniu czy kiedykolwiek. Jeśli do niej dojdzie, to świetnie. Jeśli nie, to nic nie mogę na to poradzić

- powiedział w rozmowie z kanałem iFL TV

Autor: Konrad Lubaszewski

Komentarze
Czytaj jeszcze: