Jechał autobusem blisko 100 km/h. W środku byli pasażerowie. Szokujące tłumaczenie kierowcy! [WIDEO]

Funkcjonariusze policji dokonali pomiaru prędkości na jednej z ulic Wrocławia, gdzie ograniczenie sięga 50 km/h. Kierowca autobusu przemieszczał się jednak z prędkością 99 km/h, a w pojeździe przebywali pasażerowie. Jego tłumaczenie może wzbudzać niemałe zaskoczenie. Dlaczego dopuścił się tego typu wykroczenia? Jak został ukarany? Wyjaśniamy!

Jechał 99 km/h

Wrocław. Funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego z Komendy Miejskiej Policji kontrolowali stosowanie się kierowców do ograniczeń prędkości w jednej z dzielnic miasta o nazwie Psie Pole. Chwilę po godzinie 20.00 ich uwagę przykuła jazda kierującego autobusem, który, jak się okazało, pomimo ograniczenia prędkości do 50 km/h, poruszał się pojazdem 99 km/h. Służby w celu uzyskania dokładnych danych dokonały pomiaru. I choć na drodze ustawione były znaki z informacją o limicie obowiązującym w ramach jazdy w obszarze zabudowanym, kierujący zdecydował się go przekroczyć.

"Chciał sprostać rozkładowi jazdy"

Jak podaje Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu, w autobusie przebywali pasażerowie. 53-letni kierowca wyjaśnił, że nadmierna prędkość spowodowana była koniecznością zrealizowania rozkładu jazdy. Służby przypominają jednak, że droga hamowania tego typu pojazdem – dłuższym, większym i cięższym – będzie znacząco różnić się od tej, która występuje przy samochodzie osobowym. 

Przy przekraczaniu prędkości blisko dwukrotnie, może zabraknąć czasu na właściwą reakcję przy zmieniających się warunkach na drodze, w konsekwencji czego może dojść do tragedii. Kierowanie pojazdami to duża odpowiedzialność […] Policjanci mają nadzieję, że w przyszłości wyznacznikiem jazdy kierującego będą przepisy drogowe, a nie rozkład jazdy – podkreśla podkom. Wojciech Jabłoński.

53-latek otrzymał mandat w wysokości 400 złotych. Jest to najwyższa kara finansowa, jaką na ten moment można otrzymać za tego typu wykroczenie. Do jego indywidualnego konta zostało dopisane także 8 punktów karnych.

Autor: Małgorzata Durmaj

Komentarze
Czytaj jeszcze: