Naukowcy zapowiadają wskrzeszenie mamuta! Zwierzę może urodzić się już za kilka lat

Od lat pomysły na wskrzeszenie wymarłych gatunków rozpalają wyobraźnię niektórych naukowców. Startup Colossal postanowił przejść od słów do czynów i planuje za kilka lat powitać na świecie pierwszego od ok. 10 tysięcy lat mamuta. Jak to możliwe?

Mamuty - wyginięcie

Przyczyna wymarcia mamutów nie jest do końca jasna. Naukowcy zakładają, że mogło do tego dojść w wyniku zmiany klimatu, do której nie potrafiły się dostosować, lub że za ich wyginięcie odpowiada jakaś choroba, lub epidemia. Nie wyklucza się również scenariusza, w którym to ludzie wytępili całą populację tych zwierząt. Być może na zniknięcie mamutów z powierzchni Ziemi wpłynęła kombinacja tych czynników. Powszechnie uznaje się, że ostatni przedstawiciel tego gatunku zmarł ok. 10–8 tys. lat p.n.e., choć istnieją informacje o niewielkiej populacji, która przetrwała na Wyspie Wrangla do ok. 2000 r. p.n.e.

Plany wskrzeszenia gatunku

Pomysły odtworzenia tego gatunku po raz pierwszy pojawił się dekady temu, jednak aż do dziś nikt nie podchodził do niego tak ambitnie, jak startup Colossal, założony przez przedsiębiorcę Bena Lamma i profesora genetyki George'a Churcha. Celem firmy jest stworzenie zwierzęcia podobnego do mamuta włochatego. Naukowcy otrzymali na ten cel grant w wysokości 15 milionów dolarów. 

Odtworzenie mamutów ma być możliwe połączeniu DNA wymarłych zwierząt z komórkami słonia azjatyckiego. Tak sztucznie wyprodukowane embriony mają dojrzewać w laboratorium lub będą donoszone przez słonicę. Według optymistycznych szacunków pierwsze mamuciątko ma przyjść na świat już za sześć lat.

Naszym celem jest stworzenie słonia odpornego na zimno (nawet -40 stopni Celsjusza), który będzie wyglądał i zachowywał się jak mamut 

- mówi George Church w wywiadzie dla "The Guardian"

Naukowcy odpowiedzialni za to przedsięwzięcie mają nadzieję, że ich praca pozwoli uchronić przed wyginięciem słonie azjatyckie. Dzięki modyfikacjom zwierzęta będą mogły przeżyć w zimnym klimacie.

Autor: Konrad Lubaszewski

Komentarze
Czytaj jeszcze: