Sandra Kubicka bliska łez. Zwróciła się do fanów z wieścią. "Co to jest za początek roku" [FOTO]

Sandra Kubicka w grudniu ogłosiła zaręczyny z Baronem i, ku zaskoczeniu większości jej fanów, poinformowała o swojej ciąży. Teraz modelka wróciła z kolejnymi sensacyjnymi wieściami. "Ja się popłaczę zaraz" - pisze.

Sandra Kubicka jest w ciąży

Przed paroma tygodniami Sandra Kubicka i Aleksander Milwiw-Baron niespodziewanie ogłosili, że się zaręczyli. Nie upłynęło wiele czasu, a para podzieliła się kolejną sensacyjną nowiną. 28-letnia modelka pokazała się z ciążowym brzuszkiem i potwierdziła, że ona i jej ukochany wkrótce zostaną rodzicami. Przy okazji zdradziła płeć ich pierwszego dziecka.

Moje największe marzenie właśnie się spełnia i to dzięki tobie, @alekbaron. Czekamy na ciebie, synku

– wyznała na Instagramie w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia.

Kubicka przekazała kolejne wieści

Tuż po Nowym Roku ciężarna gwiazda powróciła do fanów z nowymi, równie radosnymi wieściami. W ostatnim czasie cudownie wiedzie jej się nie tylko w życiu prywatnym, ale i tym zawodowym. Kubicka, nie kryjąc wzruszenia, poinformowała fanów o sukcesie prowadzonego przez nią programu, który niedawno trafił na platformę Netflix.

Nie no ja się popłaczę zaraz. Co to jest za początek roku!

– zaczęła, ogłaszając:

„Love Me Or Leave Me” jest nr. 8 na liście top 10 seriali w Polsce na @netflixpl! Kocham! Dziękujemy wam bardzo!

Reality show „Leave Me Or Leave Me” w popularnym serwisie można oglądać od 1 stycznia 2024 roku. Wcześniej już samo to było dla Kubickiej wielkim sukcesem. Mówiąc o swoim programie, modelka podkreśla kwestię misyjności formatu.

To jest program typu reality show, ale niesie tyle wartościowych treści… zero głupoty. Po paru dniach wszyscy zdjęli maski i zobaczyliśmy ich prawdziwe „ja”. Nasi eksperci byli tam, aby im pomóc przepracować swoje problemy, niepewności, a niektórzy uświadomili sobie, że to nie jest to, czego szukają w związku. Kocham ten program i całą ekipę która go tworzyła!

– zachwyca się.

Autor: Maria Staroń

Komentarze
Czytaj jeszcze: