hity na MAXXa
hity na MAXXa

Zagrała z tatą w „Ślebodzie”, a wkrótce pojawi się w jego spektaklu. Internauci krytykują decyzję Englerta

Post, w którym ujawniono obsadę spektaklu Jana Englerta (będącego jednocześnie dyrektorem instytucji) w Teatrze Narodowym, wywołał burzę. Okazało się, że zagrają w nim córka i żona reżysera. „Teatr familijny” - komentują uszczypliwie internauci.

Beata Ścibakówna, Helena Englert, Jan Englert, fot. AKPA
Beata Ścibakówna, Helena Englert, Jan Englert, fot. AKPA

Ujawniono decyzję Jana Englerta. Oto obsada „Hamleta” w Teatrze Narodowym

Jan Englert, uznany aktor, reżysert i dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie, znalazł się w centrum kontrowersji po ogłoszeniu obsady sztuki „Hamlet”. To, co wywołało najwięcej emocji, to fakt, że wśród aktorów znalazły się najbliższe mu osoby – jego żona, Beata Ścibakówna, oraz córka, Helena Englert. Widzowie mogą kojarzyć ją z seriali „Diagnoza”, „Znaki”, „Barwy szczęścia” czy ostatnio „Śleboda”. Ta pierwsza to doświadczona aktorka z bogatym repertuarem, natomiast Helena próbuje swoich sił w branży, będąc obecna na ekranie w różnych produkcjach telewizyjnych. Ich zaangażowanie w projekt reżyserowany przez Englerta rozpaliło debatę na temat granic nepotyzmu w publicznych instytucjach kultury.

Englert zaangażował do spektaklu żonę i córkę. Internauci grzmią: „pozostaje wielki niesmak”

Decyzja o zatrudnieniu rodziny w najnowszym przedstawieniu Teatru Narodowego nie została przyjęta z entuzjazmem przez wszystkich. W mediach społecznościowych szybko pojawiły się komentarze krytyczne, zarzucające Englertowi nepotyzm i brak obiektywności. „Teatr familijny” – ironizują niektórzy, podkreślając, że miejsce dla takich decyzji jest raczej w teatrach prywatnych, a nie w instytucji o takim prestiżu. „Teatr Narodowy wizytówka polskiego nepotyzmu. Wstyd Drodzy Państwo. WSTYD!!!”,

Skrajny nepotyzm nie przystoi takiej Instytucji. To jest po prostu brak wyczucia i uczciwości. Miejsce „familijnych spektakli” jest w przestrzeni teatrów prywatnych. …cóż pozostaje wielki niesmak

- czytamy na Facebooku. Oczywiście, pojawiają się również głosy obrony, podkreślające artystyczne prawo dyrektora do wyboru obsady oraz wskazujące na jego dotychczasowe osiągnięcia i wkład w rozwój polskiego teatru. W obronie swojej decyzji Jan Englert wypowiadał się w przeszłości, podkreślając niezależność i ambicję córki, która stara się wybić na własną rękę, nie chcąc być kojarzona wyłącznie z nazwiskiem rodziców. Czy jednak w świetle ostatnich wydarzeń te argumenty wystarczą, by przekonać sceptyków? Dyskusja na temat nepotyzmu i zasadności takich decyzji w świecie teatru z pewnością będzie kontynuowana.

Oceń ten artykuł 0 0